Wiktor pisze:Przynajmniej wiadomo od kogo nie kupować by na start nie dokładać

Zawsze na początku trzeba dołożyć. A jak się liczy na to, że na cenie modelu to hobby się kończy to jest się w wielkim błędzie. Co innego gdy się już lata modelem, a co innego jak się zaczyna. Nie chcę demonizować, ale:
Kupisz model nooo, ale trzeba do tego jakieś radio. Potem przydało by sie kilka pakietów. Czymś te pakiety należało by ładować, więc ładowarka, zasilacz... Może jakaś płytka równoległego ładowania.Wszyscy podpowiadają, że trzeba symulator no... bo trzeba i już żeby się tym dobrze bawić. Potem przydało by się ustawić i wyregulować to ustrojstwo... Kątomierze, srerze (

sreże?) imbusiki, śrubokręciki, wyważarki, karty programowania regli, blututy...

wyważarki do łopat, lewelery,

obrotomierze, buzzery... i inne bajery. I dongle

. I lutownice, i śrubki, druciki, kabelki, złączki, mierniki...
I tych wagonów jest ze czterdzieści
Sam nie wiem co się w nich jeszcze mieści
I choćby przyszło tysiąc helików
I w radiu każdego po tysiąc klików
I choćby nie wiem jak się wyprężał
To nie ujebiesz - kret będzie mężniał.
Tak więęęc... Zapasowe części też by się przydały.
Jakieś wirniczki, ogonki, łożyska, wały, zębatki, szpidle... no można by długo wymieniać.
Jeśli chce się "dosiąść" czterystapięćdziesiątkę to należy pamiętać, że to już nie popierduchy (nawet jeśli chodzi o CopterX, Zniesławionego Belta lub Walkerę, klasycznego TRexa, fantastyczną XTrójkę, lekkiego Protosa, kapryśnego Chase'a... Jakkolwiek by ich nie rozróżniać - mają jedną wspólną cechę - mogą pourywać paluchy. A w powietrzu mogą być zarówno fascynujące, jak i niebezpieczne. Dla otoczenia, widzów, zwierząt i dla nas samych.