Update: Gadałem właśnie z Kulą.
Tak mi te klapy nie dawały spokoju... no i temat oczywiście nie jest prosty i zależy od baaardzo wielu czynników... nie ma szans, żebym wszystkie tu wyłożył, głownie dlatego, że sam ich nie znam

Jednym z czynników jest rodzaj klap (czy to są klapy takie w postaci zwykłych lotek wychylanych w dół, czy szczelinowe, które są opływane przez powietrze z dwóch stron, czy może takie, że tylko dolna powierzchnia wychyla się w dół a górna zostaje tak jak była)...
Drugim stopień wychylenia klap: może być tak, że do pewnego momentu samolot będzie zadzierał nos, a po przekroczeniu tego położenia - zacznie nurkować.
Trzecim jest tzw. zapas stateczności.
Czwartym profil skrzydła...
.... a to nadal nie wszystko.
Natomiast GENERALNIE, są dwa czynniki które ustawiają samolot w pozycji poziomej w czasie lotu poziomego, czyli powodują, że samolot dąży do równowagi dynamicznej:
1. moment na skrzydle, który ZAWSZE chce obrócić samolot dziobem w dół ( jak odpadnie statecznik poziomy to każdy klasyczny samolot fiknie na dziób (nie dotyczy kaczek - kaczki to oddzielny temat)).
2. Siła działająca pionowo w dół na statecznik poziomy i równoważąca ten moment.
(W kaczce ta siła działa na statecznik poziomy pionowo w górę, dlatego kaczka jest co do zasady układem sprawniejszym. Ma inne wady, ale jest układem sprawniejszym.)
Kiedy wysuwamy klapy, co do zasady zmieniamy profil skrzydła, i generalnie zmieniamy go też na taki, który ma WIĘKSZY moment... ten "ujemny moment zadzierający" jak to ładnie określił Maciuś.
ALE: jednocześnie, powodujemy, że skrzydło ma większą siłę nośną przy tej samej prędkości.
Przykładowo: jeśli samolot ma idealną prędkość do lotu poziomego bez klap wynoszącą 50km/h, to na pełnych klapach może to być 30km/h
I teraz, jeśli samolot przy prędkości 50km/h nagle wysunie klapy, to będzie dążył do tego, żeby "gdzieś zgubić" te nadmiarowe 20km/h "energii kinetycznej" (w postaci prędkości) i naturalnie zadrze dziób, żeby się wznieść, zamieniając energię kinetyczną na potencjalną (w postaci wysokości).
No i teraz, wszystko zależy od tego który z tych czynników przeważy: czy zwiększenie siły nośnej, czy zwiększenie ujemnego momentu zadzierającego.
Kula potrafi to policzyć i przewidzieć (znając powierzchnię sterową, powierzchnię nośną, profile i środki przyłożenia sił aerodynamicznych na każdej z nich, oraz odległość między nimi), ja nie potrafię i nawet nie będę próbował

Wolę empirię. Jak mam nowy samolot, to wszelkie zmiany wprowadzam STOPNIOWO.
Mam potek w apce, więc robię sobie klapy na potku i wysuwam powolutku, po troszeczku.
Jak nie ma potka, to trzeba zrobić kilka prób i będzie wszystko wiadomo.
Praktyka pokazuje, że np. w szybowcach ZAWSZE do klap dorabiam sobie delikatny trym SW w dół. Nie miałem jeszcze szybowca w którym by było inaczej.
Tak czy siak: mając tylko lotki, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wychylić je w górę niż w dół i jest tak dokładnie z tych powodów o których napisałem - nic nie nakłamałem.
Normalnie się tak nie lata, bo taki profil (taki pseudo-samostateczny) jest generalnie kijowy, ma nędzną doskonałość.
Dlatego też skrzydła (delty) są co do zasady kiepskimi szybowcami - one zawsze mają krawędź spływu zadartą w górę.
Poza tym, mając właśnie deltę, bez klap, bez spoilerów, tylko ze sterolotkami, co robię chcąc zmniejszyć prędkość przy podejściu do lądowania?
A no... zaciągam SW.
Czyli... wychylam obie lotki w górę

Swoją drogą w moich deltach zawsze z czasem, wg. czuja, dorabiam sobie miks, pod tym samym pstryczkiem w apce, pod którym normalnie mam klapy. Miks, który wychyla mi obie sterolotki w górę (łatwiej palce zapamiętują co zrobić).
Ten sam pstryczek przeważnie zmniejsza też DR, czyli zwiększa reakcję na stery, żeby przy mniejszej prędkości móc skuteczniej reagować na podmuchy...
... Bo delty ... w ogóle latają inaczej... Gorzej, lepiej... Inaczej.