Bocznik to niewielki opór podłączony równolegle z amperomierzem.
Przy pomocy bocznika można przystosować miliamperomierz (np. 0 -100mA) do mierzenia dowolnie dużych prądów.
Tyle, że tu pojawia się kolejny problem, bo multimetrem za 10 złotych raczej nie zmierzymy bardzo precyzyjnie rezystancji tego bocznika, a to będzie w mili Ohmach, czyli prawie, że drut, a właściwie to nie prawie że, tylko drut.
No i potem prawo Ohma, plus wzory na rezystancje zastępczą oporów łączonych równolegle i hajda.
ALBO - tak jak mówi Wojtek, znać tylko dokładną rezystancję bocznika i mierzyć napięcie na nim. Po podstawieniu do prawa Ohma - wyjdzie nam natężenie.
W sumie to nie wiem która metoda lepsza... Ta Wojtkowa chyba dokładniejsza...
Tak czy siak DOKŁADNA rezystancja bocznika musi być znana, a to nie jest do zrobienia przy pomocy multimetru za 10 złotych - te, najniższy zakres rezystancji jaki mierzą to jest 100 - 200 Ohmów i to się nie nadaje.
Bocznik wyjdzie ze ma zero - tyle samo co zwarcie sond... i dupeńka.
Nie jest natomiast prawdą, że każdy amperomierz mierzy napięcie bocznika. Są jeszcze inna amperomierze oprócz tych elektronicznych wbudowanych w multimetry i te działają inaczej.
Są np. analogowe amperomierze. Wśród nich są magnetoelektryczne i elektromagnetyczne (czym różni się jeden od drugiego nie wiem, nigdy tego nie wiedziałem - zasada działania ta sama).
Ale są też amperomierze które mierzą de facto... temperaturę!! Tak jest! Temperaturę drucika, przez który płynie prąd. Takie amperomierze służą (a raczej słuzyły - dziś już się ich chyba nie używa) do pomiaru bardzo dużych prądów. Charakteryzowały się dużą bezwładnościa i niestety dość wysoką rezystancją co było ich poważną wadą zaburzającą pomiar.
No i są jeszcze te magiczne amperomierze cęgowe, ktore się poprostu zakłada na przewód i one mi mówia jaki tam prąd płynie, ale jak to ustrojstwo działa - nie mam pojęcia, zwłaszcza w prądzie stałym.
Wracając do mierników analogowych: tam to było tak, ze właśnie raczej voltomierz mierzył tak naprawdę prąd, a tylko odpowiednie wyskalowanie jego podziałki powodowało, że odczytywaliśmy wynik jako napięcie w Voltach.
A Amperomierz mierzył natężenie.
No i szereg zasad które obowiązywały wtedy, obowiązują i dziś:
Im wyzsza rezystancja Voltomierza - tym lepszy voltomierz. Idealny nieistniejący voltomierz ma rezystancję nieskończenie dużą.
Im niższa rezystancja Amperomierza - tym lepszy amperomierz, idealny nieistniejący amperomierz - ma rezystancję równą zero (znowu pomijam ten wynalazek szatana, czyli amperomierz cęgowy, bo tam chyba jakieś mroczne siły są wykorzystywane do działania tego ustrojstwa

)
Tyle ode mnie. Z głowy. Ile wiem.
Sorry, nie podam gotowej metody na zbudowanie amperomierza o zakresie do 100A z miliamperomierza o zakresie do 100mA, (czy też z voltomierza) przez dołączanie bocznika, bo .. nigdy tego nie robiłem i chyba raczej bym się nie podjął.
Teoria jest z grubsza taka jak napisałem (a jeśli napisałem jakieś głupoty to Krecik mnie zaraz poprawi).
W praktyce, gdybym miał potrzebę mierzyć takie duże prądy, poszedłbym do Leroya, puścił szatanowi oczko i kupił amperomierz cęgowy;)