Wiesz co Majki.... tak zupełnie serio, to że ja tak robię, to nie znaczy, że to jest dobry pomysł, to po pierwsze, po drugie, GDYBYM miał to robić z makietą, to chyba zastanowiłbym się trzy razy (bo normalnie zastanawiam się dwa i za drugim razem wychodzi mi: Dobra, szybko, zanim dotrze do mnie, że to bez sensu! ).
Trzy i to jest najważniejsze: pilotowanie helikoptera zaczyna sie w momencie rozkręcenia się wirnika i kończy w momencie jego zatrzymania.
O tym zapomniał Dawo jak latał bez jednej sprężynki na drążku sterowym i puścił drążek zaraz po przyziemieniu - co się dalej stało wiedzą wszyscy którzy byli tego dnia na polu, mnie nie było - ja to wiem z opowiadań
Więc dlatego mówię, że jak rozkręcił wirnik,to już dużo.
A tak swoją drogą, jak to robiłem ostatni raz, w domu, chyba ze dwa lata temu, to powiedziałem sobie, że już kurvva nigdy więcej.
Odbudowałem Gauke po krecie.
Tradycyjnie podniosłem w salonie, wcześniej wszystko przygotowałem porozsuwałem krzesła stoły tak dalej - wszystko jak trzeba...
Co się stało w czasie zawisu to dotarło do mnie dopiero później: Wszystkie koty spod kanapy, z każdego dosłownie miejsca gdzie odkurzaczem nie da się dotrzeć, no kurvvvwa wszystko ... się ładnie uniosło, pofrunęło i osiadło... na stołach, na blatach, na firankach...
Neveregien.
Od tamtej pory chodzę do garażu podziemnego - jest taki fajny kącik, gdzie nie ma samochodów, do tego szorstka posadzka, więc nic nie driftuje przy starcie... I opór miejsca na zawis kontrolny, nawet na pirozawis.