Oj weź redb nie troluj.
Kudzu:
10 lat temu, no to niestety ale MWX nie ma racji.
Z gitarami, zwłaszcza właśnie tymi tanimi, jakoś w latach 1990 - 2010 stało się tak, że one po prostu stały się ... dobre. Tak po prostu.
W roku 1997 kupiłem za swoje pierwsze zarobione pieniądze Chińskiego Fendera DG-3. To był czas mniej więcej w połowie tej jakiejś dziwnej transformacji.
Dałem za niego coś pod 1000 złotych więc nie była to gitara najtańsza, choć made in China - była naprawdę przyzwoita.
Przeżyła ze mną wiele, w tym imprez naprawdę różnych, w tym takich w których nie była zbyt dobrze traktowana. Po tych wszystkich latach, nadal bezbłędnie stroiła na progach i była po prostu OK, tyle, że poobijana z każdej możliwej strony. W międzyczasie przerobiłem ją też na elektroakustyka, ale o to już mniejsza. Zasadniczo lutniczo się jej nie dotykałem (poza oczywistą wymianą mostka przy operacji przeróbki).
W tym roku ją sprzedałem i na jej miejsce kupiłem Yamahę, za ... AFAIK 1800 złotych, więc de facto za MNIEJ niż wtedy tego Fendera.
Yamaha made in Malaysia, choć IMHO to nie ma wielkiego znaczenia.
Yamaha jest ... o klasę lepsza niż ten Fender.
W czasie kiedy kupowałem Fendera, klasyczne gitary po 200 - 300 złotych owszem istniały, ale były gównem od którego potem tygodniami śmierdziały ręce.
Nie różniły się wiele od tak zwanych gitar sprzedawanych we wcześniejszych latach '90 przez ruskich na bazarach.
W 2015 roku, znajoma poprosiła mnie, żebym pomógł jej kupić gitarę klasyczną w rozmiarze 3/4 dla jej małoletniego młodego, bo chce się uczyć grać na gitarze.
Kupiliśmy gitarę za chyba 350 złotych.
Moją pierwszą gitarą w ogóle była gitarą która nadal istnieje, odziedziczyłem ją po ojcu, jest to właśnie gitara klasyczna o której od małego słyszałem tylko achy i ochy co to za wspaniała gitara .... i fakt, wiele jej zarzucić nie można, ale dziś ma już z 50 lat i w czasie zakupu kosztowała majątek, była produkcji NRDowskiej.
Z wyglądu - obie bardzo podobne.
Ta nowa gitarka 3/4 - o klasę lepsza.
Nie wiem co się stało.
Czytałem gdzieś, że tę rewolucję na lepsze zawdzięczamy niemieckiej firmie Thomann i jednej z jej marek tanich gitar Harley Benton.
Być może... być może nie, nie wiem.
Fakt jest taki, żę dziś kupić złą gitarę jest po prostu ciężko, a czasy gitar, na których można było zagrać tylko jeden utwór i potem trzeba było kilka minut odpocząć bo łapa Ci wisiała minęły bezpowrotnie (owszem, grałem i na takich gitarach na ogniskach).
Dziś nawet jeśli kupisz ewidentnego gniota z marketu za 999,99 pod tytułem "zestaw startowy młodego gitarzysty" a w środku wiosło, piecyk i jeszcze whooy wie co - no po prostu nie może to być zestaw optymalny, to nadal ta gitara raczej nie będzie zła.
To, że gitary się rozstrajają ....

no ja 3.14erdolę, to jest normalne!! TU nie ma cudów! Jest fizyka.
Jest rozszerzalność temperaturowa ciał stałych, w szczególności metali, ich odkształcalność plastyczna.... po to są klucze, żeby gitarę która się rozstroiła - nastroić.
Jeśli w czasie grania dużo podciągasz, (albo w elektryku machasz tremolem) i od tego gitara się rozstraja, a struny mają więcej niż dwa - trzy dni, to prawdopodobnie struny płyną na kluczach i na moście... I tu - fakt - na jakości kluczy i mostu można sporo ugrać, ale to raczej nie Twój przypadek.
Nowe struny się wyciągają. można je trochę ponaciągać, żeby przyspieszyć ich "usztywnienie", ale i tak najwięcej i najskuteczniej działa czas - dla mnie struny zaczynają jako - tako trzymać strój na drugi dzień, po tygodniu już jest bajka.
Niektórzy po tygodniu struny zmieniają

no ale to jest ... inna bajka

Więc w tej sposób dochodząc do meritum, czyli Twojego pytania, czyli o struny:
Marki które znam i za które ręczę:
D'Addario - klasyka klasyki
Ernie Ball - spoko, ale jak dla mnie ciutek przereklamowane.
Dean Markley - poznałem je jakieś 15 lat temu i od tej pory u mnie są nr 1, są ciut droższe, ale bez przesady.
To wszystko jednak kwestia moich preferencji. W żadnym razie nie poprawności wykonania strun.
Strun, różnych najtańszych i powiedzmy ze średniej półki cenowej, do elektryka i do akustyka przetestowałem ostatnio sporo i jedyne które były wadliwe to te, z którymi fabrycznie przyszedł mój elektryk... a jest to jedna z najtańszych gitar (Blond). Więc .... no miałem z nimi problem. Były jakieś dziwne... krzywe... Nie stroiły na progach i to nie wszystkie.. zdaje się najgorsza była E1 i G3 (a to zaskoczenie

:D )
Od razu do kosza, założyłem inne i jest git mayonez...

Więc ... suma summarum - tak, bierz najtańsze struny, weź jakiś trójpak... Jak weźmiesz jakąś z choćby mniej więcej znanych marek to na bank będzie dobrze.
I niech dzieciaki szarpią, niech urywają... Jak zaczną grać, i zaczną mieć preferencje co do brzmienia to same będą wiedziały jakich strun potrzebują.
Moje ulubione do akustyka to oczywiście Dean Markley 80/20 Bronze, 10-47 (jak na ironię aktualnie mam założone inne - chciałem poeksperymetować, okazało sie, że jest tak sobie, ale nie najgorzej, więc tak już zostało)
DO elektryka.... w sumie to jeszcze nie wiem, ale chyba jeden whoy - w elektryku to przetworniki grają a nie struny... więc byle by były "dziewiątki" i dobra jest.
W Akustyku - 10, w elektryku - 9 - tak, bo lubię miękkie struny.
Takie też polecałbym dla dzieciaków - z powodów oczywistych, choć generalnie do nauki, na początek to polecałbym ... gitarę klasyczną

No ale ... o to już nie pytałeś i gitarę już masz...
