Nad zlapanie "pioruna" to juz od conamniej 20 lat slysze tu i owdzie ze pracuja.
Superkondensatory to elektrolit i nigdy nie bedzie dostatecznie szybki, bo skoro elektrolit to MUSI tam zajsc jakas reakcja chemiczna a to ZAWSZE trwa.
Predzej zwykle kondensatory...
Co prawda ladunek w nich zgromadzony jest nietrwaly, ale moze byc wystarczajaco trwaly zeby zdarzyc naladowac kondensatory elektrolityczne, ktore sa juz wystarczajaco trwale. I nie musza to byc superkondensatory - wystarcza zwykle elektrolity.
Tym nie mniej - to by byl prosty sposob - ja na niego wpadlem bez wiekszego wysilku... A tam siedza i mysla nad tym caly sztaby glow na tranzystorach i jakos nie bardzo.
Wiec wszystko wskazuje na to, ze to jednak nie jest takie proste.
Mysle ze podstawowym problemem jest ogrom energii przekazywany w jednostce czasu.
Z drugiej strony czestotliwosc wystepowania zjawiska i czas trwania stawia pod duzym znakiem zapytania sensownosc takich prob.
Przyjmijmy srednio 50kA i niechby sie udalo "złapać" ten piorun na odcinku na ktorym napiecie wyniesie 300kV.
Mamy moc rowna 15GW.
I niech to trwa powiedzmy 10ms (tu jest dobre miejsce zeby wyobrazic sobie ile tego wszystkiego trzeba zeby tę moc zlapac i zmagazynowac).
... jak to przeliczymy na energie to wyjdzie nam jakies 416kWh.
Potrzeba by wiec powierzchni calej wioski na instalacje ustrojstwa, ktore przy duzym farcie raz na jakis czas zapewni darmowa energie na miesiac dla jednego oszczędnego gospodarstwa.