No to pyk:
A było to tak:
około 50m wysokości, plecki, hold, bladestop, bailout i w tym momencie spadł mi snap.
To jest jedna wersja wydarzeń.
Druga, po przemyśleniu prawdopodobniejsza jest taka, że w momencie odkliknięcia holda nie miałem zerowych kątów.
Bo najpierw usłyszałem lekkie stuknięcie, tak jakby łopatą w belkę i na skutek tego mógł mi pęknąć albo urwać się snap.
Potem dopiero usłyszałem flatterującą łopatę, coś od modelu odrfunęło, coś trzasło ...
... i wjechał
kutas w pizdę helik w glebę jak nóż wjeżdża w masło.
Generalnie 100% uszkodzeń modelu (poza kabinką) powstało w powietrzu.
Tak czy siak po raz kolejny zemścił się brak serwisu...A ten model już miał nie latać...
... ale - pomyślałem - cztery pakieciki jeszcze zrobię, no co się może stać... no co...
:D
No tak czy siak zaraz potem postanowiłem zrobić to samo Logaskiem - żeby nie było, że to się nie może udać.
Udało się, bo mam więcej szczęścia niż rozumu no i potem już spokojnie latałem sobie logaskiem rozkoszując się kulturą pracy jego mechaniki.
A gaukę na przyszły sezon będę miał po prostu starą - jak - nową, bo teraz nie mogę zrobić nic innego, niż rozebrać na części pierwsze i poskładać od nowa.
Dobrze jest!