Wszyscy rozumiemy o co chodzi Kowalowi, ale tez wszyscy latamy piankami, bez wyjatku, (Kowal tez latales gownolotami, przynajmniej trzy razy i moge dokladnie powiedziec kiedy i czym i raz Ci sie to nawet podobalo), mniej lub bardizej nam sie to podoba - no wszystko w normalnych granicach. A Kowal nagle z jakiegos powodu zaczal sie bawic w ewangeliste i rozgraniczac co mozna nazwac modelem a co nie.
Tyle razy bylo o to pieklo i flejmy na piedziesiat stron zwlaszcza dawno temu w odleglej galaktyce.
Zacznijmy moze jeszcze po raz pierdylionowy dyskutowac o tym kto wlasciwie jest modelarzem, kto pilotem a kto tam jeszcze kims... I w ogole kto jest godny sie tak nazywac.
Jak na gowniarza, ktory w modelarstwie caly czas czuje sie jak w piaskownicy widzialem juz tego tyle, ze mi sie znudzilo i tym bardziej dziwi mnie ze nie nudzi to takich starych wyjadaczy.
I dlatego tym bardziej zlew.
Jak juz mowilem - jak tam sobie kto chce, mnie to grzeje jak sie to wszystko nazywa, moge byc dupelarzem latajacym gownolotem przy pomocy fakaratury.
Tyle jesli chodzi o flejmy dotyczace nazewnictwa natomiast co do meritum, czyli namawiania mnie na "sztywny model" to powiem tak: Dla mnie osobiscie jak dlugo ktos mnie namawia na sztywny model sensownie to argumentujac - odnosi pozytywny efekt. W momencie kiedy zaczyna mnie w dowolny sposob indoktrynowac - odnosi efekt dokladnie odwrotny. Taki juz mam wredny charakter i to w kazdej dziedzinie nie tylko w modelarstwie (czy tam dupelarstwie).
Efekt jest taki, ze jak dwa dni temu mialem z tylu glowy ze moze by tak a nuz i w ogole, w sensie no zeby na najblizszy sezon jakis szybowiec laminatowy (nawet mialem upatrzony konkretny model w ArtHobby), tak teraz jestem bliski stwierdzenia, ze w przewidywalnej przyszlosci mi to jest na grzyba.
Oczywiscie nie jest to tylko zasluga Kowala, duza czesc lezy tez w glosie rozsadku Artji, tym nie mniej Kowal cel osiagnal przeciwny do zamierzonego.

UPDATE: Wlasnie wrocilem z Palacowej. Pogoda taka sobie, duza wilgotnosc powoduje uczucie przenikliwego chlodu, ale nie w tym rzecz.
Wylatalem 5 pakietow Protosem Mini, 1 pakiet Przecinakiem (Durafly EFX Racer - jedna z najlepszych pianek jakie mialem) i dwa pakiety kombatem, czyli najgorszym badziewiem jakie chyba w ogole jest zdolne poleciec. Kto widzial kombata ten wie jakie to sa modele, kto widzial mojego kombata ten zwlaszcza wie:)
I taka refleksja: Najwiekcej radosci sprawia mi z tego wszystkiego wlasnie kombat. Lata dziadowsko, krzywo, wali sie na skrzydlo przy zbyt mocnym sciaganiu drazka, ... no w ogole beznadzieja, zwlaszcza po tych wszystkich kretach i naprawach a rozwalilem go chyba piec razy, ale wlasnie dzieki temu ze to nadal lata, latam nim z totalnym luzem w dupie. Zero stresu.
No i co zrobic?
Zadna konstrukcja mi tego nie da...

P.S. A Kowal siedzi cicho. Pewnie poszedl polatac swoim trzystutonowym pilotowanym od srodka modelem w skali 1:1 i ma w dupie co my tu piszemy....
