Niestety dzisiejszy dzień nie był szczęśliwy dla Goblina 550.
Zachciało mi się prób mocy. Założyłem Power meter i wyszło ponad 140A i 2800W.
Ale że pakiet byłzimny postanowiłem drugi nagrzać w samochodzie.
Lot skończył się tragicznie. Rozlutował się przewód przy wtyczce powermetera.

Winowajcą byłem ja plus nieodpowiedni splot zdarzeń. Problem był w luźnej wtyczce która iskrzyła i osiągnęła taką temperaturę że cyna się rozpuściła.
Moja wina polegała ze wiedziałem o luźnej wtyczce z poprzedniego dnia ale poprawienie odłożyłem na później i oczywiście zapomniałem. Splot zdarzeń był taki że pakiet został podłączony do PowerMetera. W goblinie wtyczkę mam rozciętą więc plus i minus łączy się oddzielnie jedno po drugim. Gdybym ten pakiet podłączył do goblina to zauważyłbym problem luźnej wtyczki. Wtyczka w powermeterze jest nie rozcięta więc nie da się wyczuć że złącze jest luźne bo wciska się plus i minus jednocześnie.
Straty nie są straszne. Dwa nylony dzięki którym belka się odpięła. Łopaty cudem przetrwały. Lot był bez kabinki bo Powermeter by się nie zmieścił więc nowa kabinka ocalała. Poszedł jeden orczyk od serwa. Szpindel i wał raczej przetrwały bo nie widać aby nawet dotknęły ziemi. Powstały za to kolejne załamania na ramie, ale w goblinie rama to tylko koszyk baterię więc wymieniać jeszcze nie będę. Najbardziej oberwało podwozie ale mam wrażenie że po skróceniu goleni powinno jeszcze posłużyć
