mwx pisze:Przedtem pisałeś o uciekającym ogonie przy "pompce" a teraz o "balooningu"

PEwnie dlatego, że głupi jestem i takich podstawowych zaawansowanych pojęć nie znam
mwx pisze:To drugie w FBLowych helikach nie występuje

Próbowałem męczyć 380tkę na 1800rpm i nie udało mi się tego flybarowego zachowania osiągnąć.
Występuje występuje - to nie kwestia FBLa czy pręta, ale kwestia wirującego płata nośnego.
Po prostu nadal miałeś za wysokie obroty i niską prędkość postępową. (*)
mwx pisze:Nie ma co za dużo grzebać, ale nawet na absolutnie defaultowych ustawieniach brain takich rzeczy robić nie powinien

Patrz wyżej: To nie Brain, to helikopter.
W sumie to dawno nie latałem prętem, ale ZTCP, w pręcie helikopter raczej "zatoczy się na bok" (prawy), stanie się to wcześniej i będzie mniej gwałtowne.
W FBLu dość długo nie dzieje się nic a potem nagle jebudu.
Czemu?
Bo FBL jak wyczuwa, że helikopter próbuje zadzierać nos - przeciwdziała pochyleniem tarczy do przodu i pogarsza sprawę: zamiast zmniejszyć skok okresowy łopaty powracającej - zwiększa go, powodując jej całkowite przeciągnięcie.
Z kolei tego co dzieje się potem - nie ma szans już skompensować, bo musiałby wyjść poza klatkę kompensacji...
... więc wszystko pozostaje w rękach pilota i dzieje się z grubsza normalnie: prędkość spadła (znacznie!!!), helikopter jest w pozycji dziobem do góry, pilot pcha drążek do przodu, helikopter słucha steru i lecimy dalej.
Zasadniczo odrobina wyczucia powoduje, że jak tylko to się ma wydarzyć, trzeba "chwilę wcześniej"

ZMNIEJSZYĆ skok ogólny.
I tak nie da się już wycisnąć więcej prędkości postępowej, ale za to cały czas zachowujemy sterowność.
mwx pisze:Ty sobie ustawiłeś tak nietypowo bo tak lubisz, ale nie ma co sugerować "świeżakowi" że to normalne że Cie FBLowy helik nie słucha.
Po zero, to ja sobie właśnie NIC NIE USTAWIAŁEM (w tym celu) - i o tym mówię od początku:)
A po pierwsze, to właśnie, że jest i już piszę dlaczego:
Co prawda, PRAWDOPODOBNIE w dzisiejszych konstrukcjach z dużym prawdopodobieństwem nie skończy się to tak, jak kończyło się kilkukrotnie za mojego świeżakowania w T-rexie(**), ale i tak może nieźle zaskoczyć, zmylić, zdezorientować pilota i spowodować kreta.
(*), nie wiem jakie ja mam obroty w mojej Gauce 380 i nie chce mi się teraz jej zdejmować ze ściany i mierzyć, ale myślę, że są niższe niż u Ciebie - 1800 rpm brzmi mi jakoś "sporawo".

Poza tym Twoja 380 =/= moja 380. Popraw mnie jeśli się mylę, ale Ty masz Goblina. Masz też inne łopaty... tam dużo rzeczy jest inaczej, więc ten efekt jest osiągnąć trudniej.
Ale jest on do wywołania. Każdy kto lata speeda się z tym prędzej czy poźniej mierzy.
A to co ja latam to ... speed:) tylko, że w zwolnionym tempie

I jak dotąd chyba doszedłem do tej granicy w absolutnie każdym helikopterze jaki miałem.
Nie podejmuję się jednak próbować robić tego czyimś modelem (wyprzedzając pytania i/lub sugestie).
Nie i już.
Za dużo czasu musiałbym poświęcić na "wlatanie się" w ten model... i pewnie nigdy się nie wlatam do tego stopnia... nie swoję się psychicznie z nie swoim modelem.
Swój to swój

W czyimś człowiek zawsze się czai...
EDIT: Ale Ty to możesz zrobić! Jak będziesz miał następną okazję - spróbuj. Zanurkuj dziobem w dół, żeby nabrać prędkości w takim właśnie locie low-rpm.
A potem wyjdź z tego nurkowania:)
Wyjdziesz - zapewniam Cie. po prostu dużo szybciej i bardziej niż byś chciał...

(**) chodzi o to, że za "mojego świeżakowania", kilka razy zdarzyło mi się, że dokładnie ten efekt, spowodował:
- gwałtowne zadarcie nosa
- związany z tym nagły wzrost obciążenia ogona momentem reakcyjnym...
- co z kolei z powodu niskiego ratio charakterystycznego dla T-rexów spowodowało LTE... (Lost Tail Effectiveness)
-... czego efekt był taki, że nagle, ze spokojnego stabilnego (wydawałoby się) lotu poziomego, helikopter znajdował się w pozycji prawym bokiem do góry i dziobem do mnie...
... a zanim się ogarnąłem i zorientowałem - kończył lot poniżej poziomu gruntu.
To co różni "dzisiejsze" konstrukcję od tego czym ja wtedy latałem, to wyższe ratio na ogon i ogólnie mocniej trzymające ogony.
Nie zna życia ten kto nie latał T-remxem 450 Pro na wałku - chyba najniższe ratio ze wszystkich stockowych modeli jakie spotkałem... (nawet Sport, na pasku miał ciut wyższe).