Swój pierwszy model dostałem w wieku nie wiem czy wogóle 3 lat ale go pamiętam!

Nie był to śmigłowiec rc ale jakiś plastikowy pasażerski samolot 4 silnikowy, pamiętam, że silniki miał w skrzydłach i ten kto gowykonał nie pomalował go

Chyba od dziadka go dostałem. Pamiętam jeszcze kilka innych modeli z wczesnego dzieciństwa. Np. ojciec kiedyś zbudował mi taka gumówkę, której konstrukcja była dość skomplikowana. Była to niemalże makietka czegoś w rodzaju pipera. Pokryta w całości jakimś pomarańczowym papierem japońskim przez który było widać konstrukcję. Chyba model w stylu współczesnych modeli hackera.
Później po przeprowadzce do krzesin w wieku 6 lat się zaczęło na dobre, huk migów 21 był skuteczną indoktrynacją

Pierwsze kontakty z modelami to PRLowski kiosk a później modele z CSH, jakieś rzutki i inne takie (najbardziej mi się podobała taka gumówka żak - żółto-zielona, pięknie to latało) i modelarnia w pałacu Kultury 4 lata, później jakoś już mi się nie chciało w kółko sklejac jaskółek, druhów, zefirów i innych szyboli więc zrezygnowałem (tam było strasznie nudno i wszystko się ciągnęło jak flaki z olejem, jedynie wiszace na ścianach makiety i modele w gablotach w korytarzach były zachęcające), czasami sam popełniałem jeszcze jakieś sosnowo-balsowe wybryki. Kiedyś ojciec mi kupił czeski depronowy zestaw cesny z silniczkiem na CO2 ale to był wolnolatający samolot na naboje od syfonu, to była jazda

Długo modelarstwo redukcyjne plastik i ulubiony karton jeszcze za dzieciaka i ogólnie do szkoły średniej głowa pełna lotnictwa... później długa pauza kiedy czynniki zewnetrzne spowodowały, że musiałem odstawić marzenia i zabawki na boczny tor i dopiero niedawno mnie zakręciły heliki. Nie wiem czemu. Jako dzieciak mialem pełno "Modelarzy" i zawsze marzyłem o RC czytając po kilkanascie razy książki W.Schiera ale to były zawsze samoloty a nie heli wtedy nigdy nie było mnie stac nawet na silnik 2,5 cm do samolotu, choć w czasach "modelarni" byłem kiedyś w piwnicy takiego dziadka, który produkował silniki modelarskie na "zachód" na ul Strzeleckiej w podwórzu. Miał stoły zasłane silnikami. Pokazywał mi swój prototyp silnika odrzutowego, który jak twierdził wynalazł przed niemcami

Tak sobie myślę z obecnej perspektywy, pewnie jakas firma w USA zatrudniała go na takiej zasadzie jak teraz się zatrudnia chinoli i nikt nawet o nim nic nie wiedział.
Same śmigłowce RC zawsze mnie dziwiły, że ludzie wogóle się w to bawia. Ani to nie przypomina śmigłowca ani nic w tym pięknego (przynajmniej do niedawna tak myślałem

). Dopiero era youtube gdy można było zobaczyć jak to lata chyba spowodowała jakąś zmianę myślenia

@Grześ - na ZPTach w podstawówce tez budowałem model tyle że jakiegos czeskiej produkcji Miga 15UTI. Nauczyciel podszedł do nas (bo było nas 3 takich napaleńców) i to co pamiętam to, że mieliśmy ubaw po pachy bo zapytał czy jako spoiwa używamy... plasteliny?
