wojtekr pisze:A swoją droga jak regulator ma dać na akumulator prąd zbliżony do MAX alternatora jak to jest około 75A (dla mojego samochodu)?
To jeszcze powiedz, skąd Twój regulator wie, na co idzie ten oddawany prąd.
I jeszcze powiedz gdzie jest albo pokaż w regulatorze element/obwód dozorujący natężenie prądu.
Wiesz, dlaczego trójfazowe samodławne prądnice z prostownikiem tak szybko zajęły w samochodach miejsce ich poprzedniczek, czyli bocznikowych prądnic komutatorowych (jeszcze początkowo "maluchy" 126p miały taką: DSV 90) ?
Szczytowa wartość prądu ładowania alternatorem własnym pojazdu wydojonego aku zależy od kilku czynników. To wszystko jest tak skalkulowane i ustawione, że natychmiastowych dramatycznych następstw prawie nigdy nie ma. Jeżeli jednak wstawić samowolnie do pojazdu 2x większy aku, to już nie wygląda to tak, jak zakładał konstruktor.
Górny prąd ładowania zależy głównie od różnicy pomiędzy napięciem zadanym regulatorowi (bywa od 13,6 do 14,4, prawidłowe jest 13,75...13,85 V - to wynika z elektrochemii aku PbS w pracy buforowej) a chwilowym napięciem żródłowym aku (które jest z kolei funkcją jego chwilowej oporności wewn.) z uwzględnieniem całkowitej rezystancji połączeń alt-aku. Aku PbS są niebywale odporne na różne męki prądowe i stąd nadal powszechnie stosowane w pojazdach, mimo ogólnego trendu do unikania ołowiu gdzie tylko go można uniknąć, nawet kosztem bezpieczeństwa.
Ale gdyby ktoś zechciał poznać prawdę - mało istotną dla 99,9% użytkowników pojazdów - to proponuję naprawdę sprawdzić rzeczywistą pojemność takiego powiedzmy 3-5-cio letniego aku w przeciętnie eksploatowanym samochodzie.
Po mojemu, to warto tę prawdę znać.
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...