O ile dobrze pamiętam pierwsze 2-3 pakiety miałem sterowanie prawym drągiem - przód tył i na boki.
Później 1-2 pakiety Marcin dodał mi ogon.
Te loty były jego 500-tką.
Start i lądowanie robił Marcin.
Była to dla mnie naprawdę komfortowa sytuacja bo ostatni raz latałem modelem V977 w grudniu / styczniu i zrobiłem wtedy zaledwie kilka pakietów.
Bez pomocy Marcina nie odważyłbym się na lot bo z pewnością szybko zaliczyłbym kreta
i model wróciłby do domu na szufelce.
Następnie odpaliliśmy moją 450-tkę z podwoziem dla żółtodziobów
i do zestawu obsługiwanych drągów dostałem jeszcze wysokość.
Poziom stresu znacznie wzrósł bo tym razem start i lądowanie robiłem sam pod czujnym okiem mistrza Marcina.
W ten sposób przetrwałem 5 pakietów i odnotowałem znaczący wzrost adrenaliny.
Jeszcze raz wielkie dzięki dla Marka za zorganizowanie padniętych części
i dla Marcina za poskładanie tego z całość, skonfigurowanie i nieocenioną pomoc w pierwszych lotach.
Bez Waszej pomocy nic by z tego nie wyszło.
