Ja dzie byłem na 2 pakiety sprawdzić miniaka po odbudowie. Krótkie latanie było, to znać nie dawałem. Nastawiam się na jutrzejsze popołudnie. Pamiętajcie, że ognisko jest w planach.
U mnie standardowo, tym razem zaprzyjaźniłem się z lokalnym watażką. Muszę przyznać że nieźle mnie wystraszył, już myślałem że nici z latania i szlag trafił moduł nadawczy...
Na szczęście, chociaż strach miał co prawda wielkie oczy, ale też niczego sobie skrzydełka, więc szybko się dogadaliśmy
Wygląda jak kierunkowa yagi, zasięg pewnie ze 100km na wschód, ale akurat nie byłem zainteresowany
O 20 jeszcze na pewno chodziliśmy z latarkami, a fakt musisz Jacku dawać znaki, albo wpadać na niedzielne popołudnia (w miarę możliwości oczywiście). Ja co prawda się nie nalatalem, ale było i tak przesympatycznie:D No i przy ognisku też bym jeszcze powiedział
"...możesz być znacznie szybszy, nie myśl o tym, po prostu to zrób!"
Mogło być coś na styk, z drogi na pole wyjeżdżał mi przed maską na trasę jakiś samochodzik na wstecznym, z tyłu siedziały panie ekhm może to był ktoś z gości Poranni latacze generalnie mają jakiś problem z zapowiedzią wizyt. Swego czasu Mirek próbował robić ustawko na 5-6 rano i też nie wyszło Jak przed robotą jeździlem na Pałacową wąchać poranną mgłę, to żywej duszy tam nie było. Wyniosłem się na Reguły, a tam zaczęły się relacje z pięknych poranków i takie tam. Znaczy się Mirek dopił kawe i wbił na kwadrat. Na Regułach o poranku nie spotkałem jeszcze nikogo. Rekord należy do Kenobiego, który niedzielami czasem przyjeżdzał w okolicach 9-10