omcKrecik pisze:[...]
Potem osłabiony zostaję relacjami kolegów pracujących za Kanałem, jak to Anglicy ich pytają, czy w Polsce są jakieś ulice
Tak, ale wiesz że to nie wina tych kolegów? Znaczy... nie w całości.
Wiem to sam po sobie.
Niby wiem jak wygląda np. Dubaj.
A jak słyszę "Zjednoczone Emiraty Arabskie" to w głowie mam jakieś dzikie wioski na pustyni, wielbłądy
Oman - to samo.
I nic nie szkodzi, że dzika niezdobyta pustynia z wielbłądami i facetami w białych szmatach i turbanach nijak nie przystaje do lądujących na niej Boeingów 737 którymi latał kiedyś mój kolega.
Te refleksja przychodzi do głowy dopiero po chwili.
A po kolejnych kilkunastu przychodzi kolejna: To niewiarygodne co zrobiła z moją świadomością propaganda amerykańskich filmów.
Więc czy się dziwie, że Angole myślą ze u nas nie ma ulic?
Ani trochę.
Na to trzeba reagować zupełnie normalnie, jak na pytanie o pogodę.
Czy dziś pada deszcz?
Nieee, nie pada. Prawie wcale.. No trochę kropi.
Czy u was są jakieś ulice?
Pewnie, że są, zupełnie normalne, takie same jak i u Was... Czasem może troche bardziej dziurawe... a czasem może wcale nie.
To jedyna sluszna reakcja.
...
A to tylko połowa zjawiska.
o drugą połowę sami się prosimy.
Nie tak dawno, w czasie któregoś z upalnych i suchych lat, w sejmie była odprawiana msza. O deszcz.
Sprawa poszła w świat.
Znajomy zza oceanu dzwonił i pytał czy to jakiś żart i o co chodzi.
...
A stąd można jeszcze dalej: Bo właściwie to dlaczego on sie dziwił, skoro w jego kraju w sądach przysięga się kładąc rękę na biblii??
O to go nie zapytałem, ale teraz sobie myślę, że w sumie to nie wiem czy naprawdę tak jest. Znam to tylko z amerykańskich filmów.
Z innej beczki... no z troche innej.
Dziś spotkałem sie z dawnym przyjacielem, z którym ostatni raz widziałem się mniej więcej za Gierka.
Poszliśmy sobie na bezalko do HardRock Caffe.
W progu wita nas śniady sympatyczny młodzieniec i pyta po angielsku "What can I do for You"
Jakoś tak odruchowo wszedłem w to i może nie zbyt poprawnie ale raczej płynnie powiedziałem mu, ze chcemy się napić browarka... ale po chwili coś mnie tknęło. Odwróciłem się do kumpla i mówię
- Ty ... blać, my jesteśmy w Polsce?
- No właśssnie... chyba tak!
- Excuse me sir, can't you speak polish?
- No I can't. I'm sorry
- Oh... I see.... OK, not at all...
i udaliśmy się do wskazanego stolika.
...
Powiedzcie mi, czy ja coś przegapiłem??