AdamP pisze:Nic nie skasował http://www.heli-team.pl/forum/viewtopic ... start=1320
no chyba że nie o ten wątek biega
O! To, to - właśnie to - dzięki.

Bi0ly pisze:A ja już myślałem że tylko ja taki porywisty i narwany. Wszystkie moje krety biorą się z tego że dążę do latania jak w symku. I robię to 1,5 może 3 m nad ziemią. Ni wiem czy to nisko czy wysoko, ale wtedy najlepiej widzę model. Tak będę ćwiczył i latał. Przez to przed mną dużo kretów, ale takie latanie sprawia mi radochę, więc przy tym zostanę. Tylko muszę pomyśleć o tańszych belkach
.
Zdaje się, że ja też to mam. I lubię tą/tę adrenalinkę. Taki trochę "Syndrom Tareqa". Przy czym z moimi umiejętnościami często zdarza się, że wywinę dwa kotlety i psikus... Musiałem sklecić osobistą rozładowywarkę bo trochę żal mi tym ścierwiastym Ajmaksem Besześć dolatywać pakiety.

miruuu pisze:Ale grunt to złapać dobre nastawienie do kreta. Im mniej przeraża tym łatwiej się lata...
Co prawda, to prawda. Ja do samych kretów nic nie mam - każdy uczy mnie więcej niż chyba samo latanie. Każdy jest inny, z innego powodu, ma inną... genealogię.



Moje nastawienie do kreta psuje niestety... Jakaś bliżej nieuzasadniona regulacjofobia. Serio. Można kręcić szyderę...

Zwykle helika odbudowuję jeszcze tego samego, albo następnego dnia. Wymieniam Łopaty, wały, łopatki, wałki, podwozia, rury i inne śrubki, i gdy okazuje się wszystko gotowe, to należy przystąpić do regulacji. Podstawowych i niezbędnych. Kąty srąty... Jak zawsze. I Tu... Para ze mnie uchodzi. Chętnie bym polatał, ale trzeba jeszcze założyć kątomierz i odpalić radio.
Taka sytuacja...
