Orczyki z tego co pamiętam to jeden jest inny i ma dziurkę delikatnie na innej długości (może z pół milimetra), natomiast same orczyki są ustawione mniej więcej w poziomie gdy na łopatach jest zero stopni (delikatnie uciekają)
Tarczę poziomowałem na trytkę, ale teraz jak sprawdziłem poziom to nawet na oko było widać że jest lekko przestawiona, więc wypoziomowałem tak żeby łopaty będące równolegle nie rozjeżdżały się w ogóle przy obrocie i poszedłem na oblot. No i było o wiele lepiej mimo tak ogromnego wiatru, piro robił całkiem stabilnie do momentu, aż go nie rozbiłem, więc jestem skłonny uwierzyć, że gdybym dopieścił bardziej mechanikę to powinno być dobrze

Czyli mówicie, że kompensacja w kbarze jest wpisana w algorytm na stałe i nie ma możliwości żadnej ingerencji, więc jeśli u mnie coś nie gra to jest to wina mechaniki/złego ustawienia tarczy itd.
Uciekł mi za dom, schował się za domem gdy robiłem fikołki, klepnąłem holda i cisza, cisza, gdzież on jest...? Okazało się, że sekundę przed holdem popchnąłem drążek skoku na maxa przez co helik wyleciał wysoko i po holdzie sobie spadał jak kamień i akurat w kamień uderzył

Po wstępnych oględzinach skrzywiła się tylko belka, którą i tak sobie naprostuje jak poprzednim razem i pęknięta kabinka, ale to normalne, skleić i walić dalej

Takie krety to można mieć.
Jak się wezmę za remont to spróbuję dopieścić tarcze i kąty jeszcze bardziej i zobaczymy jak bardzo poprawi się piro
