mwx pisze:Mówisz chyba o naszym małym, niewiele znaczącym ryneczku.
SAB na ten przykład zaczął od 700 i na tę klasę kładzie największy nacisk, bo to pewnie najbardziej dochodowy interes. Jedna gleba 7setą przyniesie im zysków w częściach więcej niż 2-3 kity małych popierdółek.
W "wielkim świecie" ludzie kupują 600-700 na początek, bo to stabilne i łatwo się składa.
Trudniej przebić się w klasie 325-400, w sytuacji w której masz pełno chińskich konkurentów i klonerów.
MSH podeszło do tematu w odwrotnej kolejności "rozmiarowej" niż SAB - i co? Ten sam kraj, podobne ceny, niezła jakość tu i tam. Jedna firma jest trupem którego trzeba odkopywać, a na modele drugiej świry wpłacają zaliczki i czekają pół roku na kit'a.
Weź pod uwagę to że koszt wytworzenia tej samej części do 380 i 700 nie może za bardzo się różnić. Różnice w koszcie materiału są pomijalnie małe, liczą się Tpz-ty i czas pracy obrabiarki, które pewnie są bardzo podobne. Jak spojrzysz na ceny sprzedaży tych elementów to okaże się że na śrubce do 700 producent po prostu może zarobić zdecydowanie więcej niż na tej do 380, bo drogiej części do 380 nikt nie kupi, a do 700 już tak.
Myślałem o tym jak to pisałem i teraz czytam co piszesz... No i może to i ma sens...
... ale ja byłem bliższy przekonaniu, że SAB to po prostu ktoś, kto miał genialny biznes plan, i w członek męski kasy na najzwyklejszy w świecie dumping.
Tak się złożyło, że się nie przeliczył i dziś jest na powierzchni.
Ale takich jak SAB było wcześniej wielu i utonęli. Bo mieli zwyczajnie mniej szczęścia. Bo nie zadbali o jakiś drobny szczegół marketingu na czas... Bo minimalnie rozminęli się biznes planem z koniunkturą a na korekty kasy już zabrakło.
...
Poza tym nie zgadzam się z tym, że :
mwx pisze:niezła jakość tu i tam
No sorry, ale ni chuja.
O ile SAB (z tego co wiem) rzeczywiście jakościowo się trzyma i nie odpuszcza, o tyle MSH zgubiła zwykła pazerność.
Chcieli zarabiać jeszcze więcej niż zarabiają.
Wysłali produkcje na daleki wschód, obniżyli wymagania co do jakości, a cen dla konsumentów - bynajmniej.
A potem na koniec obsrali swoich klientów.
Kpili z nich uwzględniając reklamację i przysyłając na wymianę takie same wadliwe produkty.
Nie odpowiadali na maile... generalnie w dupie mieli.
jakby się obrazili, że ktoś śmie mieć pretensje o to, że sprzedali mu gówno...
...
No i ... rynek zweryfikował ich zweryfikował....
Więc...
... generalnie wydaje mi się, że geneza sukcesu i porażki nie jest jednoznaczna i nie ma jednej tylko przyczyny. Sprawa jest po prostu mocno złożona, a wszystko dodatkowo utrudnia fakt, że, zarówno w naszym małym jak to ujmujesz ryneczku jak i w wielkim świecie, modelarstwo RC-heli jest niszą.
No sorry, ale NIGDZIE na świcie nie ma tak, że 60% społeczeństwa ma na półce helikopter zdalnie sterowany i czasem sobie nim lata.
NIE!!!
Nie, nie niei jeszcze raz nie.
To wszędzie jest nisza.
Popatrz na swoich znajomych.
Tylko nie na tych z forum i modelarni tylko tak ogólnie, na wszystkich.
Z pracy, ze szkoły, dawnych, obecnych... znajomych dziewczyny, kochanki...
... po rodzinie popatrz...
Wyklucz tylko tych których znasz wyłącznie od hobby, znaczy gdyby nie hobby to byś ich nie znał.
Wyklucz ich.
I powiedz ilu Ci zostało takich co latają zdalnie sterowanymi helikopterami...?
No ilu... Został Ci chociaż jeden?
Mi - nikt.
Jestem sam.
I tak nie jest tylko w Polsce.
Tak jest wszędzie.
I widzisz... tak to właśnie jest - nie można zakładać, że ten rynek rządzi się takimi samymi prawami jak rynek samochodów, komputerów czy sprzętu AGD, bo przecież każdy kowalski chce mieć w domu lodówke, pralkę, telewizor i komputer, a w garażu samochód.
NIE!
Helikopter nie każdy chce mieć.
A jak ktoś chce, to i tak w 90% jak się tylko dowie ile kosztuje taki najtańszy to stwierdza, że musiałby się z chujem na łby pozamieniać, żeby tyle kasy wydać na jakąś głupią zabawkę.
I idzie sobie dalej. Przepierdalać pieniądze na coś innego.
A z tych 10% ...
... zostaną Ci którzy naprawdę chcą i którym się po pierwszych kilku
lotach kretach odechce.
No to zostanie dajmy na to 5%.
I potem zostaną Ci którzy w zależności od grubości potrfela kupią sobie ostatecznie docelowo jakiś tam rozmiar helika...
... i dopiero TU być może jest tak, że w Polsce jest mniej dużych helików niż w innych krajach.
Więc niech by było, że w Polsce to będzie 3%, na zachodzie 4% a na wschodzie 2%.
...
Oczywiście strzelam - trzebaby poprosić jakiś zachodni sklep o to, by podał rzetelne statystyki ile sprzedaje modeli jakiej wielkości.
Tylko kogo by tu poprosić?
SAB? Przedstawiciel jednej marki - kiepska próba.
Fastlad? Oh... no tak... upadł...
Ale Maciek, ŻADNA firma nie będzie sprzedawała małych modeli poniżej kosztów.
ŻADNA.
Może zarobi na nich trochę mniej niż na dużych - może.
Ale dużego sprzeda jednego, a małych 100...
No i teraz koszty.
Raz ustawiona obrabiarka taniej jednostkowo wyprodukuje 10 000 głowic czy tarcz sterujących niż 100.
Zgodzisz się?

Nie ma wujca! Małe są tanie bo jest ich więcej.
WSZĘDZIE.
Pomyśl sobie: gdybyś tak miał sobie sam wyprodukować od zera ALZRC X360.
Który na BG kosztuje 500 złotych.
Albo nawet Gaui X3, które kosztuje powiedzmy 1500.
Ale SAM.
100% sam.
I wyceń nie tylko materiały i użycie obrabiarek, ale też swój czas, pracę i tak dalej... nawet kopiując części - nie tworząc nic od zera.
Ile by Cie to wyniosło?
Nie sądzę, żebyś zszedł poniżej 10 koła.
Ja wiem, że ty byś to zrobił, dłubiąc wieczorami, zbudowałbyś taki model i zrobiłbyś to prawie za darmo. Ja wiem, ale nie o to chodzi.
To co ty byś zrobił to hobby.
A mówimy o pracy zarobkowej.
Ile byś musiał skasować za własnoręcznie wyprodukowany model Gaui X3 (sam kit), żeby móc go sprzedać i godnie z tego wyżyć.
I zakładając, że masz zbyt tylko na jeden taki helikopter...
