Pocharatane części ciała, pourywane palce, powybijane oczy. Ba! Nawet śmiertelny wypadek w Szwajcarii.
Jak myślisz z czego to się wszystko bierze ?!
Latałbyś takim heli ? Całkowicie zerwany gwint na szpindlu i śrubce mocującej okucie łopat do szpindla ( oba okucia). Same okucia "latają" na szpindlu " jak... po pustym sklepie". Niechciałbym oberwać łopatą przy pełnych obrotach wirnika.
A w tym wypadku to było raczej na 100% pewne. Całkowicie pozrywane gwinty na ślizgaczu wirnika ogonowego ( tulejka ślizgacza- widełki). Moglo to skutkować nagłą utratą kontroli nad modelem.
Zębatka główna i atakująca napędu paska falują jak nasz "Bałtyk przy 10 Beauforta".
Jeszcze nie znam stanu serw i gyra.
Jestem wściekły sam na siebie!

Poprostu brak mi słów!

Tak dać się gościowi w członka zrobić!

Pozbył się złomu . Zainkasował 220zł. I pewnie teraz czuje się tak.
To nie jest V911, którym latałem dotychczas. I ja zdaję sobie z tego w 100% sprawę. Więc nie mogę tak o sobie olać tematu. ( Te zdjęcia na You-Tube robią swoje. ).
Proszę niech się na ten temat wypowiedzą doświadczeni piloci heli.
Nie wymieniać niczego w tym heli.

Włożyć resztę elektroniki i próbować nim latać w takim stanie w jakim jest obecnie. Może za bardzo jestem przewrażliwiony. ( Te zdjęcia tak na mnie podziałały).

Poprostu dla swego i a przede wszystkim innych bezpieczeństwa wszystkie części muszę powymieniać na nowe. ( Mam tu na myśli wszystkich kolegów modelarzy, którzy by też w tym czasie latali na boisku).
To prawda ! "Że tanie mięso to tylko psy jedzą!"

Nie bierzcie mi tego za jakieś kolejne biadolenie i narzekanie. Wiem ,że sporo już się Wam na przykrzyłem!
Może i niektóre sprawy za bardzo biorę sobie do serca. Ale chcę poważnie podejść do tego tematu.
Często słyszę od Was czego jeszcze nim nie latasz?! Polecę, ale dopiero jak będę w 100% pewny że moja maszyna jest całkowicie sprawna.