Odpowiedź:
Jakiś czas temu przeszukując odmenty internetów w poszukiwaniu czegoś tam... jakiejś wiedzy wiatrówkowej i klikając po różnych wiatrówkowych forach, natknąłem się na właśnie takie, tylko ciut ładniej wykonane cudeńko.
Ktoś wpadł na taki pomysł i tam historia była mniej więcej taka:
- zobaczcie, wymyśliłem takiego cosia.
- Yyym... no ale... pooo co to...
- no, żeby skalibrować sobie muszkę i szczerbinke, a może nawet lunete, nie musząc w tym celu strzelać.
- ale precyzja chujowa...
- eee, nie, no dlaczego chujowa?
- no bo skąd wiadomo, że laserek świeci równolegle do przedłużenia lufy a nie gdzieś w bok?
- Stąd, że jak kręcę urządzeniem w lufie, to punkt na tarczy pozostaje nieruchomy a nie zatacza kółka.
- ŁOOOTY, kurde!!! Genialne!!!!
Tyle zapamiętałem.
Szukałem czegoś innego, więc specjalnie się na tym nie skupiałem.
Minął czas i uznałem, że to jest potrzebne.
Próbowałem to znaleźć i oczywiście mi się nie udało .. .bo niby jakich blać słów kluczowych mam używać skoro nawet nie wiem na jakim forum to było?
Wydaje mi się że na
http://forum-bron.pl/, ale pewności nie mam, a googiel nie umi pomóc.
Pamiętając więc ogólną ideę, wymyśliłem koło na nowo.
Potrzebne są:
- drut/pręt stalowy 4,5mm (średnica lufy karabinka który mamy zamiar kalibrować)
- wskaźnik laserowy
- taśma klejąca
- wiertło 5mm
- wiertło 4,5mm
- gwintownik 6mm
- sześć śrub 6mm
- palnik
- młotek
- kowadło
- żywica z utwardzaczem wolna, rzadka (czas wiązania - godzina lub dłuższy).
- papier ścierny
- wkrętarka
- suwmiarka (obleci bez tego)
- rurka CPVC taka, żeby wskaźnik laserowy wszedł w nią z dużym luzem
- zaślepka do powyższej rurki.
- imadło rurkowe (da się oblecieć bez tego)
- piwo.
Wykonanie:
Najsamprzód opierdalamy
drut/pręt, aby z nadkalibrowego stał się podkalibrowym.
Jeśli kupimy po prostu pręt 4,5mm to prawie na pewno będzie nadkalibrowy.
Ma wchodzić w lufę lekko, ale bez zbędnego luzu.
Zatem
wkrętarka, papier ścierny i jedziemy - do skutku, powoli, spokojnie, najrówniej jak się da.
U mnie trzeba było zjechać jakieś 0,06mm (zmierzone z dokładnością na jaką pozwala cyfrowa
suwmiarka).
Następnie grzejemy końcówkę pręta
palnikiem i lekko rozklepujemy
młotkiem na
kowadle - żeby nie była idealnie okrągła - żeby żywica miała się na niej czego trzymać.
Wiercimy otwór 4,5mm możliwie jak najdokładniej w środku denka
zaślepki rurki CPVC.
Naklejamy
zaślepkę na
rurkę.
Przetykamy obrobiony wcześniej pręt przez wywiercony w zaślepce otwór, tak aby rozklepana końcówka znalazła się wewnątrz rurki - dosuwamy do końca.
Unieruchamiamy całość możliwie dokładnie w pozycji pionowej, utrzymując w miarę dokładną równoległość osi rurki i pręta.
Zalewamy ten pręt w rurce żywicą.
Otwieramy piwo i degustując - czekamy aż żywica zwiąże.
Dla pewności warto to tak zostawić na 24h, więc robotę dokończymy następnego wieczora - zatem przyda się więcej piwa, zatem idziemy na stację, dokupujemy ile trzeba, wracamy i patrzymy jak ładnie żywica wiąże.
Następnego dnia wiercimy w rurce CPVC sześć otworów
5mm, po trzy w dwóch płaszczyznach, tak, żeby każdy z otworów był mniej więcej wierzchołkiem trójkąta równobocznego wpisanego w rurkę.
Odległość między płaszczyznami tychc trójkątów musi być nie większa niż długość
pointera, który mamy zamiar tam osadzić.
Otwory następnie gwintujemy
gwintownikiem 6mm.Wkręcamy
śruby 6mm w przygotowane otwory.
Osadzamy w rurce pointer, wcześniej zablokowawszy jego przycisk włączania w pozycji "naciśniętej" za pomocą
taśmy izolacyjnej.Łapiemy pręt w
imadło rurkowe tak aby wskaźnik był wycelowany w jakąś odległą ścianę.
Pręt w imadle ma się swobodnie obracać wokół osi wzdłużnej ale wokół żadnej innej.
W przypadku braku takiego imadła, od dużej biedy można sobie kręcić ten pręt w palcach

... no albo znaleźć jakiś inny sposób na jego takie umocowanie pozwalające na kręcenie nim bez zbytniego luzu.
Przy pomocy śrub doprowadzamy to takiego osadzenia wskaźnika w rurce, aby przy obracaniu pręta, wskaźnik nie rysował na odległej ścianie kółek tylko był nieruchomym punktem.
GOTOWE.
Sposób użycia:
- Wkładamy pręt w lufę karabinka
- celujemy gdziekolwiek (im dalej tym lepiej)
- patrzymy czy przyrządy celownicze pokrywają się z plamką lasera.
- jeśli się nie pokrywają - wiadomo co trzeba zrobić.
Mając urządzenie w lufie warto raz na jakiś czas obrócić je kontrolnie, żeby sprawdzić czy czasem laserek się nie przestawił w śrubach.
Dziś skończyłem produkcję tego urządzenia i od razu zabrałem się za kalibrowanie wszystkich moich wiatrówek.
Okazało sie, że wszystkie były z grubsza skalibrowane (co w sumie nie było dla mnie dużym zaskoczeniem).
Całość operacji zajęła mi może ze trzy minuty - nie ma, że strzelam, ide do tarczy, sprawdzam, wymieniam tarcze, poprawiam, znowu strzelam - nie nie nie.
Po prostu celuję, patrzę i widzę.
Genialna sprawa.
P.S. Edyta - poprawiłem listę zakupów.