To wszystko prawda Maciuś, ale ... One naprawdę dają radę. Znaczy wiesz, jak weźmiesz np. taką wkrętarkę i przy jej pomocy zabierzesz się za budowę swojego tarasu to pewnie jej życia starczy właśnie na ten taras... chociaż dużo też zależy od tego jak się z nią będziesz obchodził
Jeszcze kilka lat temu miałem wiertarkę Boscha z poprzednie epoki - solidny pancerny sprzęt, robiła w swojej karierze na niejednej budowie, używał jej jeszcze mój ojciec.
I niby pewnie na upartego mógłbym do niej dokupić części, ale ... problem w tym, że w niej po prostu już wszystko było zużyte. Od szczotek, poprzez łożyska, przekładnię i przycisk na obudowie skończywszy, a futerka to tam ze trzy były wymieniane.
No i co... uznałem, że po prostu swoje zrobiła i tyle. End of life.
Dzisiaj takie sprzęty też istnieją, ale kosztują majątek, a nowa wiertarka (podobnej klasy do tych parksidów, (marki nawet nie pamiętam) też już urządziła dwa mieszkania, służy mi do moich robótek majsterkowych i przy takim użytkowaniu też posłuży jeszcze długie lata, choć jej ogólny stan przypomina mniej więcej tego wspomnianego Boscha w połowie jego kariery.
Tak naprawdę jedyne co się prawie na pewno wymienia w tych sprzętach to szczotki, a to się zawsze jakieś dobierze, bo tego jest multum na rynku.
Jeszcze inna sprawa, że często jedne zapasowe szczotki są nawet do takich tanich sprzętów dołączane. Do Parksidów akurat nie, ale czasami ogólnie tak.
Efekt jest taki, że mam tych szczotek różnych całą garść i jak dotąd wymieniłem jedne we fleszu u teścia który jest spawaczem i dużo dłubie w metalu też prywatnie.
A w kwestii ekstremum o którym mówisz (awaria jakiejś pierdoły po kilku użyciach) - sorry, masz dwa lata gwarancji. To już brocha producenta wtedy.
fakt jest taki, że te wszystkie narzędzia u nas nie mają ciężko, raczej wręcz przeciwnie.
To czego mi np brakuje to jakaś mikro-wkrętareczka, którą mógłbym wkręcać śrubki w heliku klasy 380.
Kiedyś próbowałem do tego użyć zwykłej wkrętarki, ale najmniejszy moment jaki mogę ustawić (1Nm) oczywiście to było tak na oko o rząd wielkości za dużo i urywałem śruby albo zrywałem gwinty.
No bo oczywiście 1Nm na śrubkę powiedzmy M3 to jest w wuj za dużo.
Robić na czuja - nie da rady, bo cała wkrętarka jest za duża, za mocna, za ciężka.... no ni chu chu - jak z młotem i przecinakiem do naprawy zegarka podchodzić.
więc robię ręcznie...
