Warszawa - Reguły - spotkania

[mwx]

W sumie spoko, można pierdolnąć to co się rozbiło na kupę i krajobraz wiele się nie zmieni

[aikus]

Kupa zniknie, spokojnie. Powoli. Systemowo.

[Don Mirson]

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że śmieci dalej leżą.
W polu leżały także 2 samoloty. Jeden po wypięciu akumulatora w czasie lotu (Dawo) a drugi po przegranym pojedynku (niestety mój). Kolizja była mocna na tyle że wyrwała wklejone serwo, złamała orczyk i urwała jedn z kabelków tegoż serwa.Także nawet się działo.

Były też furki na tesco, które niezmiennie wzbudzają zainteresowanie u przechodzących osób. I jak to ma w zwyczaju traxxas pourywane zwrotnice, wachacze i pogięte amorki.

Fajne logo ma ten besttrans
Podoba mnie sie

[aikus]

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że śmieci dalej leżą.
W polu leżały także 2 samoloty. Jeden po wypięciu akumulatora w czasie lotu (Dawo) a drugi po przegranym pojedynku (niestety mój). Kolizja była mocna na tyle że wyrwała wklejone serwo, złamała orczyk i urwała jedn z kabelków tegoż serwa.Także nawet się działo.

Były też furki na tesco, które niezmiennie wzbudzają zainteresowanie u przechodzących osób. I jak to ma w zwyczaju traxxas pourywane zwrotnice, wachacze i pogięte amorki.

Fajne logo ma ten besttrans
Podoba mnie sie

Jaaaaapierrrr.... Ale numner!!!!!
Dopiero teraz zauważyłem....
To jest dorobione w paincie na zdjęciu, ale wygląda jakby ktoś to jebnął markerem na budzie samochodu...


Dokładnie taki sam numer, zrobił kiedyś jakiś wkurwiony dziennikarz w "Wysokich obcasah" .
Była tam w środku, na rozkładowce jakaś reklama czegoś, i w tej reklamie, tłem był taki ceglany mur.
I ktoś na tym murze, na druku, na jakiejś takiej jakby matrycy, dopisał czarnym markerem "lepiej zrobić z chuja skręta niż z faszysty prezydenta"... i wyglądało to jak czarny napis sprajem na tym murze.
To było wieki temu i prezydentem był wtedy nie pamiętam kto...

Afera była jak 150 sk*rvvysynów, ale raczej nie jest do wygooglania bo było to jeszcze przed epoką, że WSZYSTKO jest do wygooglania.

[Kegriz]

ehh... no w końcu udało mi się zabić skysurfera na cacy...
[witam po dłuższym nie odzywaniu się]
z każdą kolejną glebą był coraz bardziej krzywy i coraz bardziej otejpowany i zalany klejem.... no i w końcu udało mi się przykasztanić tak, że już nie było co z niego zbierać... nawet silnik Aikusa powiedział "naura"... i teraz mam takie pytanie....
Czy jesteście w stanie polecić coś mniejszego... i bardziej idiotoodpornego??? coś takiego latającego może na 2S.... bardziej zabawka na bezwietrzny dzień ale już z pełnym sterowaniem żeby ćwiczyć skilla???
Czy może Sky Surfer jest już takim serio absolutnym minimum dla przegrywów i po prostu kupić nowy i trajhardować.....? =/
Powiem Wam, że jestem mocno przyłamany jego ukatrupieniem i nawet powiedziałem sobie "no to przynajmniej już od dzisiaj jedno hobby mniej...." ale jednak jest też jakiś żal zostawić to tak zupełnie.... ale skoro zaczynam znów od zera to może serio złożyłbym coś mniejszego, mocniejszego przy kontakcie z ziemią....?? Haaalp

[aikus]

Przede wszystkim to nikt Cię nie widział, żebyś latał, przynajmniej ja nie widziałem i nie słyszałem, żeby ktoś coś wspominał.
NIe, żebym Ci nie wierzył, że próbowałeś.
Chodzi o to, że to błąd, że próbujesz sam.
Pamiętam jako - tako Twoje umiejętności i mimo, że szału nie było, to jeśli zaj38@łeś patałacha na amen, to na 100% coś z nim było nie tak, nie wspominając o tym ....
.... że k*&^a.... jak Ci się udało zabić silnik?!?!
Co Ty j38nąłeś na pełnej kurvvi3 plecami o beton czy jak??

Niestety trudno powiedzieć co było nie tak z modelem, jak się nie widziało lotu, nie wspominając o dotknięciu czy oblocie modelu.

[mikegsx400]

Patałach to absolutne minimum dla przegrywów i świeżaków , także kupuj następnego i wpadnij jak będą ludzie. Raz że o bardziej idiotoodporny model będzie ciężko, a dwa że on niemal sam lata ja mu za bardzo nie przeszkadzać. Dasz radę

[mwx]

Jak jeszcze bawiłem się w parapety to najbardziej bezstresowe były akrobatki z EPP. Tanie, proste i praktycznie nierozjebywalne.
Kilku totalnym ignorantom pomogłem się nauczyć latać na czymś takim - może to jest opcja.

[aikus]

... no i się zaczyna: pierwsza rada - mądra.
Druga - mądrzejsza.
Po trzeciej licznik się przekręca.

[Kegriz]

Oki. dzięki za odpowiedź. No niestety latałem okazjonalnie na wsi u rodziny na Podlasiu więc no regularności nie było... a więc skilla też nie. Aaa silnikowi się lekko skrzywił ten wałek wystający.... więc i lekkie bicie jest na śmigle.... niby latał... w modelarni powiedzieli mi, że może się spalić silnik przez to ale uznałem, że skoro on i tak jakośtam szybuje to nawet jak silnik padnie w powietrzu to jakoś wyląduję - no ale ostatecznie rozbiłem się nie przez silnik no ale jest w stanie w jakim jest. Dalej taki wkładać w model dopóki się kręci?

[dawo]

Wkładać tylko najpierw naprostować albo wymienić wałek

[aikus]

z lataniem ... to chyba tak trochę jest tak, że nie da się latać okazjonalnie.
Helikopterami nie da się bardziej, a samolotami trochę mniej, ale też się nie da.
Tak mi się wydaje, ale w sumie to nie wiem, bo odkąd zacząłem, nie miałem przerwy dłuższej niż miesiąc, może półtora.

W każdym razie .... jak kiedyś byłem na wiosnę Bemowie i przyszedł chłopak, który nie latał przez zimę (około 3 miesięcy) to na pierwszy lot poleciał z instruktorem... dokładnie tak jak ja, który wtedy po raz pierwszy siadałem za sterami.

I z modelami jest podobnie.

OK, jak ktoś już spędził w powietrzu kilkadziesiąt godzin i potem ma kilka lat przerwy to pewnie dramatu nie będzie.
Ale jak ktoś na etapie nauki lata okazjonalnie....
...
Tu nie chodzi o skill. Tu chodzi o wykształcenie w sobie zdolności, do której my, niskopienne chodzące ssaki naturalnie stworzone nie jesteśmy: Zdolności po pierwsze latania, po drugie ogarniania trzech wymiarów.
Skill - to później. Ewentualnie.
Najpierw trzeba nauczyć się utrzymywać w miarę możliwości dodatnią wysokość.
Mówienie o skillu na tym etapie to jak mówienie o skillu w biegu na 100 metrów w kontekście raczkującego ośmiomiesięcznego dziecka (można, ale .... )

Latanie modelami wbrew pozorom naprawdę ma bardzo dużo wspólnego z prawdziwym lotnictwem.
Jedna z istotniejszych różnic jest taka, że prawdziwy, pilotowany od środka statek powietrzny z dużym prawdopodobieństwem możesz rozbić tylko raz.

[Kegriz]

Nie no pewnie - w kontekście skilla chodziło mi o podstawowe umiejętności, a nie o triki. Może już powoli uda mi się wpaść co jakiś czas na lotnisko bo już bobo 10 miesięcy ma i powoli przestaje to być sajgon, a już daje się cokolwiek zaplanować. Więęęc jeśli model dojedzie względnie na czas to spróbuję w weekend się pojawić.

[aikus]

Może już powoli uda mi się wpaść co jakiś czas na lotnisko bo już bobo 10 miesięcy ma i powoli przestaje to być sajgon, [...]

Tiaa.... No może może...
W takich chwilach staje mi przed oczami obraz Kuli, który przyjeżdżał na lotnisko z kilkumiesięczną "Titą", która spała w wózku, a jeśli zaczynała się coś tam wiercić, kwękać jak Kula latał, to kto był akurat wolny - podchodził do wózka i ogarniał awaryjnie co tam trzeba, żeby zażegnać kryzys do czasu aż Kula wyląduje.
.... ale to tylko tam ... takie moje skojarzenie....

[mikegsx400]

A skoro już wspomniano bieganie:
- jaki jest pana rekord na 1000m?
- 400m.

[Osa]

Ja od czterech lat nic nie jestem w stanie zaplanować, znajomi twierdzą, że jeszcze trochę tak z pięć lat...

Wysłane z mojego M2103K19G przy użyciu Tapatalka

[kudzu]

Ja od czterech lat nic nie jestem w stanie zaplanować, znajomi twierdzą, że jeszcze trochę tak z pięć lat...

Optymistycznie dość chyba

[aikus]

Ja od czterech lat nic nie jestem w stanie zaplanować, znajomi twierdzą, że jeszcze trochę tak z pięć lat...

Optymistycznie dość chyba

TO nie kwestia czasu, tylko kwestia .... indywidualna...
Nie żebym się mądrzył, bo bynajmniej - ja też miałem w życiu taki czas, kiedy kompletnie nie byłem panem samego siebie, swojego czasu, swojego życia, opinii.... niczego.
Zmieniło się to wtedy, kiedy .... pewnego dnia powiedziałem "DOŚĆ" ....
.... ale też miałem przy tym naprawdę w członek męski szczęścia. Szczęścia na które nie zasłużyłem, o które błagałem i na które liczyłem bez większej nadziei.
To szczęście to oczywiście odpowiednia osoba. Trigger. Katalizator. (nie, nie była to Kasia )
...
To było dobrze ponad 10 lat temu, a więc w czasie, który, jeśli ktoś z tu obecnych, w tym środowisku zna z mojego życia, to wyłącznie z opowiadań.
Wtedy, wiedziałem, że taka okazja w moim życiu w zasadzie nie miała prawa się zdarzyć a tym bardziej nie zdarzy się ponownie, więc albo to wykorzystam i uratuję z życia tyle ile mi zostało, albo zmarnuję je do reszty.
Gdybym nie zrobił tego co zrobiłem, dziś prawdopodobnie, o ile w ogóle bym żył, byłbym trzęsącym się 45 letnim staruszkiem z butelką wódki w ręce, wiedzącym, że ta wódka to wszystko co mam.

Ale postawiłem na swoim i choć nadal są tacy, którzy twierdzą, że sięgnąłem dna - dziś mam na to totalnie wyj38@ne.
...

Sorry, musiałem.

[SeKLeS]

Ja od czterech lat nic nie jestem w stanie zaplanować, znajomi twierdzą, że jeszcze trochę tak z pięć lat...

Wysłane z mojego M2103K19G przy użyciu Tapatalka

- Gdzie się Panu najbardziej podobało na wakacjach?
-Nie wiem... Wszędzie jeździłem z żoną... i zzzzz dziećććmi...


Niestety. Nie ma babci i dziadka pod ręką - nie ma życia. Nawet do tyry nieraz ciężko się wybrać.

Dziabnięte z Tapatalka

[Osa]

Ja wychodzę jak jeszcze śpią....

Wysłane z mojego M2103K19G przy użyciu Tapatalka