Wszystko jest nie drogie. Części, pakiety... BO TO JEST MIKRUS.

A koszty zakupu jak i utrzymania modelu rosną wykładniczo w funkcji średnicy jego rotora. I dlatego to jest pułapka w którą łapie się wielu, w tym ja: To że wysupłasz kasę na 700 jeszcze nie znaczy, że naprawdę NAPRAWDĘ Cię na nią stać.
Bo do kosztów zakupu, trzeba jeszcze doliczyć koszty pakietów, to raz, a dwa coś, co jest trudno policzalne - wszelkie koszty logistyczne: 700 to kawał ciężkiego kloca, tak samo jej pakiety.
Jeśli nie masz własnego przydomowego garażu, tak, żeby helik mógł mieszkać w bezpośredniej bliskości samochodu przynajmniej w sezonie - oznacza to, że będziesz go za każdym razem, razem z tymi wszystkimi ciężkimi cegłami dźwigał do samochodu...
To jest raz.
Dwa: duże pakiety, oznaczają dużą ilość energii. A to oznacza albo długi czas ładowania, albo mocne i drogie ładowarki i mocne i drogie zasilacze.
Trzy to oczywiście ryzyko kreta, który raz, że będzie drogi, dwa, nawet jak go nie będzie w locie, to będzie w Twojej głowie i będzie Ci dokuczał... Nie będziesz się czuł naprawdę tak NAPRAWDĘ swobodnie, bo będziesz cały czas widział razem z modelem karteczki z cenami jego części.
Wszystko to razem do kupy u mnie, w praktyce oznaczało to, że dużym helikopterem latałem kilka razy w roku.
Porzuciłem 700 i jako duży model w moim hangarze zawitał XL Power 550.
Genialny model, idealny kompromis... nadal latam nim mniej, dużo mniej niż Gauką, ale jakoś mniej mnie to boli, że model głownie wisi na ścianie i się kurzy:), a pakiety które mam do niego na dwa loty, były do 700 na jeden lot.
Oczywiście to wszystko nie oznacza, że im mniejszy model tym lepszy - nie nie nie, tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. Większy model jest stabilniejszy, bardziej przewidywalny i lepiej się klei do powietrza. Ogólnie większym lata się lepiej ... no i w ogóle im większym tym lepszy

Ale .... teoria i praktyka (nawet spójne) to jedno, a proza życia - drugie.
Do tego współczesne małe helikotpery też latają naprawdę bardzo poprawnie.
...
No... taka dygresja o którą nikt nie prosił:)