bjacek pisze:Hej, koledzy! Nie tak ostro

Nie zniechęcajcie początkującego adepta.
No właśnie w tym rzecz! Staram się jak mogę zrobić wszystko, żeby się sam nie zniechęcił.
bjacek pisze:Nie każdy ma worek kasy na początek.
To prawda, ale to nie jest problem.
Gdyby powiedział, że kupił od kogoś T-rexa z prętem za kozie boby - stanąłbym na rzęsach, żeby mu to pomóc ulotnić (chociaż nie jest to najłatwiejsza z dróg wszelkich, ale nie jest to droga beznadziejna... w przeciwieństwie do Flymentora).
bjacek pisze:Te "strony" to pewnie autokorekta. Kolega robił wpis z telefonu i mu poprawiło.
Pewnie tak, ale serio - skleiłem dopiero jak Mike przydarł ze mnie łacha. Luzik, zwykła rzecz.
bjacek pisze:Czasami wychodzą taki dziwne rzeczy z tej autokorekty. Zapewne chodziło o drony. Też mi się nie podoba, że napisał Wrocław z małej litery. Pracowałem tam, studiowałem, sporo serca zostawiłem w tym mieście i nadal mam do niego ogromną sympatię.
Tu dla odmiany Ty się nie czepiaj

Ja wiem, że to literówka

bjacek pisze:Nie wiem dlaczego "piętro wyżej" krzyczą na Flymentora, nie miałem z tym nigdy do czynienia. Ale skoro ktoś z tym latał, to pewnie się da. Może nie ma pięknego interfejsu do smartfona czy komputera, ale zapewne jakoś spełni swoją funkcję.
Ooootóż właśnie.
Ponieważ gdzieś jeszcze ten strucel istnieje, wnioskujesz błędnie, że ktoś tym latał.
I nie, nie chodzi o to czy miałeś z tym do czynienia, czy nie (ja też nie miałem).
Chodzi o to, czy pamiętasz to historyczne wydarzenie, kiedy to się pojawiło na rynku i wieściło, że oto od dziś każdy może po prostu wziąć helikopter i sobie latać tak jak mu się wydawało, że wygląda latanie helikopterem.
Na urządzenie zrobił się szybko wielki bum. Wszyscy to na potęgę kupowali.
Miesiąc czy dwa później, był wielki wysp ogłoszeń na giełdach wszelakich pt. "Sprzedam Flymentora"
Wszystko to miało miejsce... dość dawno. Jakieś 10 lat temu a w tej branży, jak jakiś sprzęt tak zaczyna i tak kończy karierę, to może oznaczać tylko jedno.
Wiesz już co...
bjacek pisze:Nie musisz od razu latać 3D.
Hehe... noo...
bjacek pisze:Ja latam z zapewne jeszcze starszym wynalazkiem, bo z flybarami. Żyro na ogonie udało mi się ustawić tak, że świetnie radzi sobie ze stabilizacją kierunku skądinąd starego technicznie Blade 400. Wystarczyło troszkę regulacji, aby zadowolić początkującego i zachęcić do dalszych prób. Ja też się nasłuchałem, że flybar tylko mnie zniechęci. Nie zniechęcił, ale popchnął do dalszych "eksperymentów" z nową wiedzą. Teraz przynajmniej mam własne zdanie i może jestem jednym z nielicznych dinozaurów, które wiedzą jak to ustawić

Twoje zdanie jak widzisz wcale nie jest tak odległe od mojego.
Wiem, że wielu powie dokładnie to co mówisz zarówno o flybarze i o flymentorze, ale jak zapytasz co gorsze to ...
... kuźwa nie wiem, no ale jestem pewien, że nikt jednego i drugiego do wspólnego worka nie wrzuci...
... Chociaż może - członek męski wie... Przyjdzie taki MWX i powie, że jak nie masz tego no ... jak to się tam nazywa... integracji apki z brainem, co potrafi tylko jedna apka na świecie i kosztuje jakieś grube miliony to członek męski - on sobie tym rąk brudzić nie będzie

(oczywiście trochę przesadzam... Trochę

)
Ja w każdym razie prętem w żadnym razie nie gardzę i powiem więcej! Ostatnio się zastanawiam czy by sobie jakiegoś helikoptera w rozmiarze właśnie gdzieś tak 300 - 400mm z prętem nie poskładać.
Czemu?
Nie podoba mi się kierunek rozwoju całej tej jebanej elektroniki.
Jeszcze trochę i się okażę, że żeby latać FBLem trzeba wykupić subskrybcję i każdy lot ileś tam kosztuje.
Już teraz, żeby mi się Brain nie aktualizował bez pytania przy każdym podłączeniu do kompa musiałem go hamsko wyciąć na firewallu.
Odtąd tylko krok, żeby np. sprawić, że programatora nie będzie można używać bez dostępu do internetu.
Nie będę się bawił w takie rzeczy. Nie i już.
Plus inna masa rzeczy, jak np. to, że latając z prętem mogłem wstawić do helikoptera takie same serwa jak do samolotu.
I to blać latało...
Nowym, lepszym, bardziej bajeranckim już się w życiu nazachłystywałem.
Nigdy mnie to specjalnie nie cieszyło samo w sobie, ale póki dawało jakąkolwiek wartość dodaną (ergo rzeczywiście było lepsze) - było OK.
Problem w tym, że nowe, bardziej bajeranckie, od dłuższego czasu już żadnej wartości dodanej w sobie nie niesie. Nie jest lepsze.
Oznacza tylko tyle (poza tym, że jest nowe i bardziej bajeranckie), że trzeba to kupić i więcej wydać.
A jak ktoś kupi coś nowego, bardziej bajeranckiego, to wbrew pozorom nie oznacza, że będzie umiał lepiej latać, albo będzie latał bardziej.
Nie nie.
Oznacza tylko tyle, że wydał więcej pieniędzy.
