Ja to widzę podobnie, ale trochę inaczej
Może wypunktuje moje przemyślenia bo są kilku wątkowe

1. Generalnie porównywanie samolotów do helikopterów jest trochę jak porównywanie jabłek z gruszkami z bardzo wielu powodów.... i opinii w tym zakresie będzie tyle co ludzi i ich preferencje... więc absolutnie nie upieram sie przy moim podejściu.
2. Jak porównywać poziom trudności pomiędzy tymi modelami to moim zdaniem należy najpierw sprowadzić je do wspólnego mianownika...
a) poziom trudności pilotażu (łatwy samolot do łatwego helika, trudny samolot do trudnego helika)
b) trudność budowy modelu (czyli wszystkie aspekty związane z prawidłowym ustawieniem)
c) koszty (żeby równie poważnie lub niepoważnie traktować oba modele)
d) kretoodporność (bo niewątpliwie wpływa dygotanie palców przy pierwszych próbach latania).
3. Porównanie 450tki do piankowca jest troche nieadekwatne moim zdaniem.
a) piankowiec vs...
Jeśli mówimy o piankowcach, czyli bardzo prostych, tanich, wiele wybaczających i kreto(jak i idioto)odpornych modelach to porównujmy je do helików w analogicznej klasie. Ja bym postawił tutaj mikro wltoysa, którego z równym bezstresem weźmiemy do łapy i będziemy tak długo tłuc dopóki nie nauczymy się nad nim panować. Będzie tanio, bezstresowo, raczej bezpiecznie... Dla mnie to jest porównywalne.
b) 450 vs....
No właśnie. Jeśli mówimy o 450tce lub większym modelu 6 kanałowym, czyli jakby nie patrzeć z punktu widzenia różnych modeli helikowych i helikopodobnych, o modelu zaawansowanym, trudniejszym technicznie, drogim i łatwo kretowalnym, to porównajmy go również do porządnego modelu samolotu. Na przykład do akrobata konstruktyjnego 1,4m lub większego. Jestem bardzo ciekawy od czego "statystyczny" pilot wolałby rozpocząc naukę. Czy pierwszy pakiet wolałby oblatać porządnym samolotem czy porządnym helikiem. Porównuje heli 6ch do akrobata konstrukcyjnego ponieważ moim zdaniem to analogiczny pułap jeśli chodzi o te modele w swoich rodzajach.
Nie chce się mądrzyć bo ciężko porównywac modele którymi lata się dobre 5 lat do tych którymi "lata" się od wczoraj

Ale uważam, że jak porównywać modele to te w podobnej kategorii. Gdybym miał wylatać pierwszy w życiu pakiet dobrym helikiem lub dobrym samolotem zdecydowanie wolałbym helika. Przy heliku mógłbym próbować wisieć, chociaż ten metr nad ziemią z holdem pod palcem i byłaby szansa że nie zniszczę doszczętnie. Pierwszy lot porządnym (a nie styropianowym) modelem samolotu zakończyłby się torbą rozpałki do grilla.
A teraz bijcie za słowa me...
