- jak kupujesz goblina to ustawiasz obroty 90% i napierdzielasz tak długo dopóki nie rypniesz. Czasem jakiś drobny kosmetyczny serwis. Bo do tego jest przeznaczony.
- kupując auto z wielkimi kołami, z zaje**scie nierównym terenem w tle na stronie producenta, pod 6s z informacja ze leci 100kmh.... bujasz się nim kilka razy po plaskom trawniku z gazem na 50% i wymianiasz wahacze, półośki, wiezyczka albo inne gowno. Raz zapłacisz 20 zł drugi raz 150, ale najbardziej wkurw%%jace jest to, że w połowie przypadków skończysz jazdę wcześniej niż planowales.
Wtedy zaczynasz robić upgrade za upgradem żeby eliminować wszystkie słabe punkty mając w wyobraźni na końcu listy upgradow auto niezniszczalne. I trwa to tak długo aż Ci się nudzi ta zabawa i sprzedajesz za pół ceny stockowego

O traxxasie miałem bardzo dobre zdanie przez wiele lat aż spotkałem kilka na palacowej. Obecnie mam takie, że jest lepszy od większości, ale nie zmienia to faktu ze rowniez sie sypie.
Gdybym miał się pobawić jeszcze autkiem to może jakimś driftowozem. Wbrew pozorom zajebista i trudna zabawa.