W sumie to ja sobie też kiedyś pomalowałem łopaty w 450tce.
Ale akurat miałem białe i chciałem żeby były ładne, a że podobał mi się Goblin no to jebnąłem sprajem na zielono.
Wcale nie były ładne, ale latałem na nich no bo co...
Aż w końcu jedna z nich mi się ułamała przy autorotacji zakończonej dość twardym przyziemieniem...
To były jakieś najtańsze badziewiaste łopaty z HK.
Autorotacja generalnie była udana.
Łopata ułamała się w miejscu mocowania w hubie - uszko przez które przechodzi śruba pękło na pół. Nie było tam żadnego pręta, wzmocnienia - nic.
Autentycznie!! Helik stal na płozach, cały i zdrowy a obok na ziemi - urwana łopata.
Takie łopaty nie raz można kupić.
Oczami wyobraźni zobaczyłem wtedy co by było gdyby ta łopata nie urwała się przy tym przyziemieniu tylko to wytrzymała.
Urwałaby się chwilę później, podczas rozkręcania wirnika albo krótko po starcie...
W ogóle mogła się urwać w każdej chwili no i fart, że urwała się najlepszej z możliwych.
...
Oczywiście ... malowanie łopat nie ma z tym nic wspólnego poza zbiegiem okoliczności...

Ale potem już nigdy więcej łopat nie malowałem.
Natomiast folie pryzmatyczną mam na wszystkich.
Podoba mi sie obrączka mieniąca się barwami tęczny w słońcu. Jedna albo kilka.
ALE - nie każdy to lubi.
Kula np. zawsze zrywał naklejki pryzmatyczne jak jakieś miał - wkurzało go to.
Podejrzewam, że powodem jest to, że te kolory jakby stoją w miejscu - to może burzyć orientację ...
... pewnie osobniczo zależy od postrzegania...