Wróciłem do domu i mam ochotę pierdolnąć te wszystkie modele w kąt...
Oczywiście do jutra mi przejdzie

Fajne uczucie - dawno go nie miałem.
Był też Kamilos - na niego jednego zawsze można liczyć

No i wpadł Tymina - krótko przed moim odjazdem.
Wpadł też jeden gość specjalny i jemu poświęcę tu trochę więcej uwagi - a nuż na to trafi i przeczyta.
Zaparkował w dupie na końcu drogi - akurat pod strefą lotów Nowego Pasa... członek męski z tym, damy rade.

Zabrał manatki z samochodu i wybrał się na długi spacer na środek Xa - skoro tak lubi, niech tak będzie, wolność jest.
W każdym razie niby wie co do czego służy i nie boi się burzy, no bo jest już duży. Spoko.
Trochę Mu tam na tym Xie zajęło poskładanie do kupy jakiegoś samolotu - nie wiadomo co to było (może druk?), ale wyglądało fajnie.
My w tym czasie lataliśmy... ale nie podszedł ani pogadać, ani się przywitać ani nic...


W końcu nadszedł moment na który wszyscy czekaliśmy i wyglądał dokładnie tak jak się spodziewaliśmy (chociaż nikt tego nawet głośno nie powiedział).
Lot trwał ... może ze dwie sekundy.
Lądowanie było ... mocno awaryjne.
Mówi się, że każde lądowanie po którym samolot nadaje się do ponownego startu jest lądowaniem dobrym...
No cóż... to nie było dobre lądowanie mówiąc eufemistycznie.
Wyglądało na: złe CG i/lub przeciągnięcie i/lub brak mocy i/lub brak umiejętności.


Pomidor - trudno spekulować.
Nie wiadomo jak by się to skończyło, gdyby nasz bohater jednak zdecydował się podejść i pogadać.
Można jednak przypuszczać, że przynajmniej część potencjalnych problemów zostałaby zauważona wcześniej, być może nawet lot byłby cokolwiek bardziej udany.


Dziękujemy zatem za pokaz, pozdrawiamy... i zapraszamy ponownie!
