Witajcie!
Piątek trzynastego (ale datę sobie wybrałem...) okazał się być przełomowym dniem w mojej skromnej heli - karierze. Pan Kurier przyniósł następcę: Outrage'a 550
Postaram się przedstawić krok po kroku postępy w budowie, napotkane problemy i punkty, na które warto zwrócić uwagę. Nie powstrzymam się oczywiście od komentarzy i uszczypliwości

. Chociaż bardzo chciałem uniknąć konfrontacji z Rexem 500, niestety nie ma na to szansy. Out jest moim drugim po Rexie poważnym modelem, więc nie mógłbym się nie pokusić się o małe porównanie wrażeń z budowy.
Uprzedzając powarkiwania miłośników marki na A chciałem oświadczyć, że zaprezentuję tu wyłącznie subiektywne odczucia nie mające na celu deprecjacji żadnego z produktów. Serio.
Let's start.
Otwieram pudełko. Pierwsze zaskoczenie: tu panuje ogromny ład i porządek! Wszystkie części są spakowane w mnóstwo niewielkich torebek po otwarciu których nie wysypie się nam na stół pół kilo plastikowo-metalowej drobnicy. Torebki są zgrzane we wspólnych, większych "płatach folii": wszystko jest opisane, skatalogowane i doskonale widoczne.

Tak jak w większości modeli, montaż zaczynamy od głowicy.

To mój pierwszy kontakt z elementami tego modelu. Wszystko ślicznie obrobione, widać jakość wykonania. W Rexie na tym etapie było podobnie.
Różnicę widać w chwili przykręcenia pierwszej kulki. Nie ma szans, aby zniszczyć gniazdo łba śruby (oczywiście można, ale trzeba się postarać). Pasowanie jest niezwykle ciasne i precyzyjne. Zero luzów: tak wśród współpracujących elementów jak i pomiędzy gniazdami a moimi super narzędziami ulubionej marki E-Sky...
Na etapie skręcania ramki flybara w Rexie już pierwsze łebki śrub powiedziały "nie". Tutaj nie ma o tym mowy. Niewykluczone jednak, że zwyczajnie nauczony doświadczeniem po składaniu 500-tki po prostu wiem, jak nie zepsuć delikatnych połączeń gwintowych.
Na fotografii: ramka flybara (nie zapomnijcie przed jej montażem założyć snapów) założona na głowicę.
Do wszystkich śrub stosuję klej o średniej wytrzymałości dający możliwość ponownego rozkręcenia... kiedyś w przyszłości


Przyszedł czas na tarczę. Znowu kawał pięknej roboty i przemyślanego projektu. W zależności od tego, w które otwory wkręcimy kulki, mamy tarczę na 120 lub 140 stopni!

W tym momencie warto wspomnieć o niesamowitym pomyśle konstruktorów tego modelu: praktycznie KAŻDY element głowicy ma dwie lub trzy możliwości montażu. Pozwala to na wprowadzenie mechanicznych ustawień od początkującego pilota, który cenić sobie będzie spokojny zawis i "ociężałość" do mistrza 3D - miłośnika szarpania modelem po niebie. Każde z możliwych ustawień jest skomentowane w instrukcji.
I kolejny mały kroczek: zmontowany ślizgacz z ramionami mikserów.

I efekt dzisiejszego dnia: coś, co przypomina kawałek modelu

Ciekawostką i pewnym zaskoczeniem jest niezwykle ciasne pasowanie snapów. Ruszają się na kulkach z wyczuwalnym oporem Prawdopodobnie "jak się potrze, to się dotrze"...

Zwróćcie uwagę na spodnią część tarczy: widzicie 3 małe śrubki zabezpieczające przez wysunięciem się pierścienia łożyska? Uwaga: konkurs! W jakim modelu trzeba sprawdzać, czy się nic nie dzieje z tarczą?
Tyle na dziś.
Luke
CDN...