Poniekąd w temacie:
Dzisiaj na moich oczach jednak zbyt daleko aby zlapać zasłabła dziewczyna w ciąży jak sie potem okazało w 7 miesiacu.. .. rozbila sobie nos, podniosłem pytam: co sie dzieje? jak sie czuje, czy choruje ? takie tam.. ogolnie dezorientacja ale ogólne reakcje w normie, tylko zdążyła powiedzieć że na poczte idzie rachunki zapłacić, patrzę a ona podczas wyjmowania telefonu gubi plik z kasą ( nie wiem ile -jeszcze- ale grubo ponad tysia) mowi (absolutnie bezskładnie ale tyle zrozumiałem) ze mąż jest w pracy plus że musi dzisiaj KONIECZNIE zaplacic na poczcie .. pytam czy wcześniej zaslabła (nadmieniam że nos rozwalony bo upadła na twarz krew się leje ona trzeźwa ale absolutnie zdezorientowana) mowi ze nie ale ma "coś" z dzieckiem i leki przyjmuje pytam jakie, ona że hormonalne...no mysle to ładny H...
ale nie o tym.. pytam gdzie mieszka ona że tu i tu wiec mówie że ja odwiozę do domu, ona że nie i próbuje wstawać... bezskutecznie, tym razem ja złapalem.. decyzja (minęło moze 3 minuty od początku zdażenia Ona caly czas jednak komunikatywna przytoma) ale dzwonie na 112 po karetkę..dyspozycja przyjeta i zespół w drodze.. pytam czy może kogoś poinformowac? Ona że męża ale nie ma nic na koncie w tel.. proszę o numer i dzwonie z mojego... odbiera On konkretna rozmowa mówi że rozumie ale pracuje w Markach (a sytułacja ma miejsce na górnym mokotowie więc min 40 min myślę) prosi żeby dowiedzieć się gdzie zabierają zonę.. ok mówię i wracam do rozmowy z Nią, po chwili Ona płacze.. że im zamki pozmieniają dzisiaj że dziecko że swiat zły itp.. wtedy zrozumiałem... dzwonię po kumpla sąsiada.. zbiega w ciągu 3 minut pytam czy ma dane do wpłaty ona na szczęście daje kartkę z tytułem wpłaty, adresem i kwotą 2450 zł.. nie wiedziała bardzo co robi ale chyba instynktownie wyjęła tą kartkę i dała.. Przemo leci na pocztę (zasłabla przed nią prawie.. no max 50 metrów) placi z jej pieniędzy (jeszcze dołożyl z własnych za przekaz) ja dzwonie do męża i mowię co i jak.. facet zmieszany ole mówi że ok że jeśli nie kłamię, to dobrze bo w karetce by ja pewnie oskubali (nie sądzę szczerze mowiąc ale ok) zanim przemo wrócił karetka podjechała i wzieli ją do środka po ok 5 minutach stania "na bombach" ruszają podbiegam i pytam gdzie ją zabieracie? na wołoską. mówie jest ok..
Finał:
nie wiem jak Ona (Patrycja) ale On (Michał) przemiły człowiek.. okazalo sie że wynajmuja mieszkanie a chłopak wczoraj dostał wypłatę za grudzień dopiero i byli naprawdę na ostrzu noża z zaległością na wynajmowanym mieszkaniu a dzisiaj był deadline na puszczenie dowodu wpłaty..
zaproszenie na pępkowe już mam
a gdyby tak jej ten zwitek wypadł przy jakichś małolatach albo "kimś" z innego materiału zrobionym?? ludzie by na bruk trafili...
podczas pisania tego postu zadzwonił Michał z info że z Patrycją wszystko ok..
dzień zaliczam do udanych..

...