Usiadłem do kompa i teraz czuję, że umieram... Cały dzień na nogach z głową odchyloną do tyłu i gałami wbitymi we wszelakie latające dziwadła, potem gazówa Summitem po ciemaku. Co do miniaka, ww manewr wykonałem już na wszystkich pozostałych pakietach

Jak mawia Aikus - "luzik na żyłce". I co najlepsze dziś, na 100% wiem, że w temacie kierunków przodem do siebie to pikuś. Za gron nie mogę swobodnie ogarnąć bokami :/
Druga sprawa - pakiety. Dobre pakiety ważniejsze niż dobry helik. Komfort psychiczny wynikający ze świadomości, że gdy przyjdzie przygazować i reakcja będzie jak trzeba - bezcenny! Zupełnie inne latanie, w głowie odskakuje cyngiel i ognia

Żeby jeszcze był tutaj na miejscu choć drugi taki pier*olnięty do towarzystwa... Ech....